wtorek, 9 lutego 2016

Pierwsza oficjalna dycha! XXXIII Międzynarodowy Bieg uliczny im. Tadeusza Zielińskiego, 27.09.2015



Po trzech miesiącach biegowych treningów wreszcie nadszedł TEN dzień. Niewiele brakowało a wcale by do niego nie doszło. Miesiąc wcześniej przebiegłem pierwszy raz 10 km (tak na prawdę to ponad 11 km) i doznałem strasznego stłuczenia obu stóp. Ból był tak silny, że bezboleśnie mogłem robić tylko około 15 cm kroki a wszystkie schody brałem tyłem ;)





No ale dolegliwości prawie ustąpiły i po miesięcznej przerwie mogłem biec.
Rano pobudka o 7, śniadanie i... stres. Pytanie jak to będzie? Czy dam radę? Tempo jakie sobie założyłem to 7:15 a w przypływie sił 7. Nie biegałem jeszcze z czasem 7 minut na kilometr...
Bieg zaplanowano na godzinę 14. Tego dnia było bardzo ciepło i można było przewidzieć, że będzie doskwierał upał, zwłaszcza na odsłoniętych odcinkach, czyli na większości trasy.
O 13:45 rozgrzewka, krótka lecz intensywna i 5 minut przed startem wychodzę na ulicę. Ale uczucie. Ten tłum, ta energia! Mając świadomość swoich niedoskonałości ustawiam się w tyle stawki.
Zaczyna się odliczanie i nagle START. Ruszamy. Już wiem, że nie będzie dobrze, dałem się ponieść tłumowi. Założyłem sobie, że początek będzie spokojny, nawet na 7:30 a tu... 5:06! Mój boże, przecież tym sposobem padnę na drugim kilometrze. Zaczynam zwalniać, wyprzedza mnie coraz więcej ludzi, w końcu zostaje nas na szarym końcu trójka. I tak sobie biegniemy nie zważając na oddalającą się czołówkę.
Od około 3-4 km zostałem już sam, wyprzedziwszy ze dwie, trzy osoby. Na 6 km wyprzedziłem jeszcze dwie osoby i tak już dobiegłem do mety z czasem 65 minut i 24 sekundy czyli w tempie 06:31 min/km! Rekord! Nigdy wcześniej nawet na chwilę nie zbliżyłem się do takiego wyniku :)









 
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz